Od kilku lat kupując Shimano zwracamy uwagę na napis na stopce kołowrotka, gdzie obok nazwy modelu widnieje nazwa kraju produkcji. Jeśli jest tam napis JAPAN, kupujemy bez wahania, natomiast gdy zamiast niego jest MALAYSIA, niektórzy zaczynają się nieco dłużej zastanawiać. Czy kraj produkcji ma znaczenie?
Długo się nad tym zastanawiałem.
Rozważałem opinie swoich kolegów i znajomych używających
przeróżnych modeli kołowrotków Shimano i zaczynam dochodzić do
wniosku, że o żywotności kołowrotka nie decyduje to, czy został
wyprodukowany w Japonii czy w Malezji, tylko my sami. Tak, to od nas
zależy, czy młynek będzie nam służył długo i szczęśliwie,
czy po sezonie odłożymy go do osobnej szuflady służącej za
magazyn części zamiennych.
Dlaczego tak myślę?
Zróbmy sobie podróż z niedalekiej
przeszłości do teraźniejszości i rozpocznijmy ją w czasach,
kiedy Shimano miało fabryki tylko w Japonii, mieliśmy internet co
najwyżej w pracy, a jedynym oknem na wędkarski świat były gazety
i firmowe katalogi (które nie były wcale tak łatwe do zdobycia).
W tamtych czasach była też dużo
mniejsza konkurencja. Nie było między producentami takiego wyścigu
we wprowadzaniu coraz to nowszych technologii polepszających komfort
łowienia. Potem w kołowrotkach zaczęto stosować co raz to więcej
łożysk, wymyślono nawój AERO. Wprowadzono łożyska oporowe,
które były przełomowe dla kołowrotków spinningowych, wolny bieg
w modelach karpiowych oraz masę innych rozwiązań, dzięki którym
łowi się nam dziś łatwo i przyjemnie. Tęgie głowy wymyśliły,
że dobrze spasowane mechanizmy będą dłużej służyły w obudowie
metalowej, teraz metal zostaje zastępowany przez CI4. Co będzie
dalej? Pożyjemy, zobaczymy.
Wprowadzane co roku nowe rozwiązania
sprawiały, że kołowrotki były lepsze, chodziły jak „masełko”,
a hamulce dawało się idealnie wyregulować.
Wraz z wprowadzaniem nowych rozwiązań,
w obudowie kołowrotka robiło się coraz ciaśniej i całość
stawała się cięższa. Poszczególne elementy należało więc
„odchudzić”. W przypadku droższych modeli nie miało to
negatywnego wpływu na wytrzymałość mechanizmu, gdyż przy
utrzymaniu odpowiedniej ceny producent mógł sobie pozwolić na
zastosowanie lekkich, ale bardzo wytrzymałych materiałów, takich
jak np. tytan. W przypadku tańszych kołowrotków, żywotność
modeli współczesnych jest jednak o wiele mniejsza niż starych,
wysłużonych młynków z topornymi przekładniami.
Jednocześnie wraz z wprowadzaniem
nowych technologii gazety przestawały być głównym źródłem
informacji na temat naszego wspaniałego hobby i coraz to większą
rolę zaczął odgrywać internet. Dziś niemal każdy ma dostęp do
sieci, a śledzenie portali wędkarskich i udział w dyskusjach na
niezliczonych forach jest dla każdego z nas rzeczą tak naturalną,
jak zjedzenie śniadania rano czy kolacji wieczorem.
Czy te informacje z internetu różnią
się czymś od tych, które czytamy w pismach branżowych? TAK w
zdecydowanej większości! Artykuły w gazetach są pisane przez
redaktorów, którzy są doświadczonymi wędkarzami i przekazują
nam fachową, sprawdzoną wiedzę. W internecie duża część
wypowiedzi, to opinie osób słabo bądź bardzo słabo znających
się na wędkarstwie, nie są one weryfikowane przez nikogo, a każdy
może napisać wszystko bez względu na to, czy pisze sensownie, czy
opowiada bajki o żelaznym wilku.
Wracając do naszych Japończyków i
nie Japończyków, to zauważyłem pewną prawidłowość – na
produkcję malezyjską narzekają głównie użytkownicy tańszych
modeli, łowiących metodą spinningową. Pozostali łowiący na
Shimano jakoś nie narzekają.
Czy jest na to jakieś logiczne
wytłumaczenie? Oczywiście że jest.
Po pierwsze - każdy zna markę Shimano
i wie, że robi dobrej jakości sprzęt. Co za tym idzie wielu
wędkarzy, kupując kręcioł z napisem Shimano, myśli że kupuje
niezniszczalną maszynkę do każdej metody.
Po drugie - tańsze modele są
produkowane właśnie w Malezji.
Po trzecie - mało który spinningista
narzeka na droższe modele Shimano wyprodukowane w Malezji.
Po czwarte – łowiący na spławik,
na grunt oraz karpiarze prawie wcale nie narzekają na kołowrotki z
Malezji.
Po piąte – każdy szuka
wytłumaczenia, dlaczego kołowrotek nie działa jak należy.
Produkcja w Malezji jest prostym i dobrze brzmiącym wytłumaczeniem.
W moim przekonaniu produkty Made in
Malaysia są dobre jakościowo, chociażby dlatego, że fabryki, w
których zostały wyprodukowane są nowe, wyposażone w nowoczesne
maszyny, a kierownictwo w osobach japońskich inżynierów jest
gwarantem zachowania japońskich standardów jakości.
Gorsza opinia malezyjczyków wynika z
tego, że duża rzesza wędkarzy nie potrafi dobrać kołowrotka
odpowiedniego do metody połowu, po czym zamieszcza swoje opinie w
internecie zafałszowując w ten sposób prawdziwą opinię na temat
tego sprzętu.
Źle dobrany model nigdy nie da pełnej
satysfakcji z użytkowania, bez względu na to, czy był
wyprodukowany w Japonii, czy w Malezji. To tak jak by ktoś wybrał
się z karpiówką pospinningować i potem mówił, że ta wędka
najgorszy szajs (przepraszam za to słowo, ale pozwoliłem sobie go
użyć, gdyż jest ono często stosowane w przypadku niepochlebnych
opinii na temat kołowrotków).
Ja osobiście nie waham się zapłacić
parę stów za produkt z napisem MALAYSIA, bo wiem, że o jakości
nie świadczy to gdzie, tylko jak został wyprodukowany. W nowych
fabrykach Shimano w Malezji pracują nowoczesne, bardzo precyzyjne
maszyny, a kontrola jakości i dbałość o zachowanie japońskich
standardów nie odbiegają od tych z kraju kwitnącej wiśni. Sprawa
ma się tak samo jeśli chodzi o wykorzystane do produkcji surowce.
Zakup kołowrotka nie jest rzeczą
prostą, zwłaszcza przy ograniczonym budżecie. Warto więc dobrze
zastanowić się do czego będziemy go używać i poradzić się
bardziej doświadczonych kolegów, sprzedawcy w sklepie, a informacje
zawarte na forach lepiej traktować jako uzupełniające, ze względu
na duże ryzyko małej fachowości.
Należy jeszcze pamiętać o jednej
zasadzie – chytry dwa razy płaci! Czasem opłaca się zapłacić
nieco więcej niż zaoszczędzić, gdyż taka oszczędność w
przypadku kołowrotka do spinningu najczęściej jest równoznaczna z
koniecznością zakupu kolejnego młynka w niedalekiej przyszłości.
Kolejne wydane pieniądze, kolejne kłopoty. Kupując odpowiedni
model mamy od razu kołowroteczek pracujący „jak masełko” który
posłuży o wiele dłużej niż wersja „oszczędnościowa”.
Z wędkarskim pozdrowieniem
Robert "Wodziniak" Wodziński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz